niedziela, 15 marca 2009

20 kolejka Ekstraklasy - "Zadyszka czołówki"


fot. Michał Kardasz, www.jagiellonia.net
Żaden z czterech czołowych zespołów nie zdobył w ten weekend kompletu punktów, punktowali za to ponownie piłkarze ŁKS-u, którzy po raz kolejny przypominają, że nie przydomku "Rycerze Wiosny" nie dostali za piękne oczy. Bukmacherzy zacierają ręce, bo była to kolejka wielkich niespodzianek, dość powiedzieć, że dwóch trenerów już straciło pracę, a dwóch kolejnych wisi na włosku.

Stolica poLegła na całej linii
Patrząc na wiosenną formę Polonii, można było się spodziewać, że rozpędzony ŁKS jest w stanie napsuć krwi "czarnym koszulom". Ale co innego napsuć krwi, a co innego rozbić czwarty zespół w tabeli na jego boisku. Od kompletnej klęski, Polonię uchronił gol Mąki w doliczonym czasie gry, ale tak czy siak trenerowi Zielińskiemu (temu, który nie grał w Legii) podziękowano za współpracę. Nie mniej sensacyjnie było na stadionie w Białymstoku, gdzie Jagiellonia w dobrym stylu pokonała Legię 2:1. Transfery Frankowskiego i Grosickiego oficjalnie można już nazwać strzałami w dziesiątkę, ten pierwszy strzelił bramkę, która do niedzielnego popołudnia była golem kolejki, zaś ten drugi pogrążył swoich byłych kolegów odwalając 90% roboty przy decydującej bramce.


Wydawało się, że Wisła i Lech nie zmarnują szansy by zyskać kosztem stołecznych klubów, co prawda obie drużyny grały na wyjeździe, ale Bełchatów i Zabrze to ostatnio niezbyt gorące tereny. GKS w istocie nie zagrał wielkiego meczu, ale do jego poziomu dorównała również "Biała Gwiazda", która tego dnia raziła nieskutecznością. Lekarstwem na taki stan jest zazwyczaj Brożek, jednak niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że lider klasyfikacji strzelców, nie tylko nie dograł spotkania do końca, ale i w następnych kliku na pewno go nie zobaczymy. Patrząc na formę Ćwielonga i Boguskiego (nie mówiąc już o Niedzielanie), na miejscu trenera Skorży albo dałbym na mszę, albo zadzwonił do Kazimierza Kmiecika z zapytaniem "czy by se w gałe nie pograł?".

Gdyby "Kolejorz" pokonał w Zabrzu, wciąż ostatniego w tabeli, Górnika, odskoczyłby Legii na 5 punktów. Tym razem nie można jednak powiedzieć, że Lech zrobił kolejny mały, acz stanowczy, krok w stronę mistrzowskiej patery, bo w niedzielne popołudnie, żaden z piłkarzy Franciszka Smudy nie postawił na boisku nawet jednego stanowczego kroku. To Górnik przeważał i w gruncie rzeczy zasłużył na zwycięstwo, tym bardziej, że po przepięknej bramce Marciniaka z 42 metrów, Zabrzanie prowadzili i gdyby w końcówce nie zabrakło im koncentracji lider przegrałby z czerwoną latarnią.

Jedni się wznoszą, inni opadają...
ŁKS, Jagiellonia i Cracovia, to drużyny, które wykazują widoczny progres w stosunku do swoich jesiennych poczynań. W meczu "o 6 punktów", podopieczni Artura Płatka łatwo poradzili sobie z Lechią. Kolejne trafienie zaliczył Ślusarski, ale bohaterem meczu był bez wątpienia Nowak, który asystował przy dwóch bramkach. Do nie małej sensacji doszło w Gdyni, gdzie Arka przegrała ze skazywanym na spadek Piastem. Gospodzarze przeważali przez całe spotkanie, jednak byli tego dnia skuteczni jak policja w odnajdywaniu kradzionych samochodów. Piast zaatakował tylko kilka razy, ale jedna z tych prób zakończyła się bramką Bojarskiego, która dała gościom, bardzo cenne trzy punkty.

Coraz gorzej wygląda sytuacja Odry, która wciąż nie strzeliła nawet bramki. Wiosenny bilans Wodzisławian to zaledwie jeden punkt, zdobyty w sobotę po bezbramkowym remisie ze Śląskiem Wrocław. Bez formy jest nawet podpora wodzisławskiego klubu, Jan Woś, który w ostatnich minutach przestrzelił karnego. Były to pierwsze ligowe punkty Odry od 15-stej kolejki (0:0 z Arką). Z zimowego snu obudził się za to Ruch Chorzów, który po porażkach w pierwszych dwóch spotkaniach, tym razem rozbił na wyjeździe Polonię Bytom. Znakomite spotkanie rozegrał Wojciech Grzyb, który asystował przy pierwszych dwóch bramkach, zaś ostatnią strzelił już samodzielnie. Tak oto zakończyła się praca trenera Motyki z Polonią, który jeszcze kilka miesięcy temu zapowiadał, że jego "szarańcza" będzie postrachem ligi.

Bramka kolejki - Adam Marciniak (Górnik Zabrze)


Bohater kolejki - Wojciech Grzyb (Ruch Chorzów)
Grał na obronie i Ruch mało strzelał a dużo tracił, powrócił na pomoc i wszystko się odwróciło. Jego pracy "niebiescy" zawdzięczają trzy punkty z Polonią, dwie asysty i bramka, w tej kolejce nikt nie może się pochwalić podobnym dorobkiem.

Mecz kolejki - Górnik Zabrze - Lech Poznań 1:1
Dobre, szybkie i emocjonujące spotkanie, ktoś kto nie jest na bieżąco z Polską Ligą, nie uwierzyłby, iż w Zabrzu spotkały się dwa końce tabeli. Do ostatnich sekund pachniało sensacją, ale drużyny "Franza" Smudy zawsze miały to do siebie, że grają do końca, co zresztą Lech nie raz już w tym sezonie pokazał (Austria Wiedeń, pierwszy mecz z Udinese, ostatnio GKS Bełchatów).

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

NIGDY NIE SPADNIE, HEJ GÓRNIK NIGDY NIE SPADNIE!!!

Anonimowy pisze...

Zajebista ta brameczka Marciniaka ostatnia taka to chyba jak Hajto walnął z za połowy.