czwartek, 12 marca 2009

Arrivederci Italia!

Za nami rewanże 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ufff, co to była za runda! Nie brakowało bramek. Nie brakowało pięknych bramek. Nie brakowało kiksów, niespodzianek, emocji i dramaturgii. Ehh, gdyby każda piłkarska wtorko-środa z Champions League tak wyglądała...

Wtorkowe mecze zakończyły się prawdziwym gradem goli, w czterech spotkaniach padło ich aż 19, co daje średnią 4,75 bramki na mecz (czyli 5 bramek z czego jedna niesłusznie uznana). Najwięcej goli padło w meczu Bayernu ze Sportingiem, pomimo że drużyna gospodarzy zaczynała mecz z zapasem pięciu goli gracze Monachium urządzili sobie prawdziwy wieczór strzelecki pokonując gości z Portugalii, aż 7:1 (dwumecz 12:1 co jest nowym rekordem Ligi Mistrzów). Lanie jakie Niemcy sprawili graczom z Lizbony można wytłumaczyć na dwa sposoby. Pierwsza opcja zakłada, iż gracze Sportingu postanowili udowodnić trenerowi, że jednak lepiej grają przed własną publicznością . Druga możliwość to prawdopodobne sadystyczne skłonności piłkarzy Bayernu, które udowodnili już w wyjazdowym meczu ze Sportingiem (wygranym 0:5) i ostatnim meczem ligowym z Hannoverem (wygranym 5:1). Z tego meczu właśnie pochodzi, wybrana przez nas bramka kolejki autorstwa Łukasza Podolskiego (na 1:0).

Juventus Turyn zremisował 2:2 z drużyną Chelsea na własnym boisku, co dało awans drużynie przyjezdnych. Kluczowym momentem meczu okazała się kontuzja Pavla Nedveda na początku meczu, jakby tego było mało od 70 minuty Juventus grał w dziesiątkę po czerwonej kartce otrzymanej przez Giorgio Chielliniego. Wszystkie te czynniki sprawiły, że drużyna Chelsea nie miała większych problemów z wywalczeniem zwycięskiego remisu, choć styl w jakim podopieczni Hiddinka wywalczyli ten awans, na kolana nie rzuca. Z kolei Liverpool postanowił we wtorek skarcić drużynę Realu Madryt, demolując przyjezdnych 4:0. Był to najniższy wymiar kary, gdyby nie Iker Casillas Real mógłby wracać do Madrytu ze stratą nawet sześciu, siedmiu goli. "Królewscy" mają teraz możliwość skupienia się na walce z Barceloną o mistrzostwo Hiszpanii oraz najprawdopodobniej, kolejną zmianę trenera. Najlepszym graczem meczu był Steven Gerrard autor połowy bramek.

Nie należy zapominać, że o ćwierćfinał walczył również nasz rodzynek w Lidze Mistrzów, Jakub Wawrzyniak, grający w Panathinaikosie Ateny (Kuszczaka i Fabiana tym razem nie liczyliśmy, bo..., no jak myślicie dlaczego? dop. Wieśniak z Miasta). Po remisie z Villareal 1:1 na wyjeździe dwa tygodnie temu, grecki zespół miał duże szanse na awans do dalszej fazy pucharowej. Wystarczyło wykorzystać atut własnego boiska. Niestety Hiszpanie zrobili na wyjeździe to czego nie potrafili zrobić u siebie (chociaż Wawrzyniak pomagał im jak mógł), wygrał 1:2. Na pocieszenie można dodać fakt, iż Kuba został najlepiej ocenionym obrońcą w greckim zespole (hurrrra!!! dop. Wieśniak z Miasta).

W środę do wtorkowych meczów nawiązała jedynie Barcelona wygrywając gładko z Lyonem - 5:2. Patrząc na grę zespołu z Katalonii można śmiało stwierdzić, że kryzys ma już za sobą. Ozdobą meczu była bramka Leo Messiego na 3:0, strzelona w 40 minucie, jako żywo przypominająca te strzelane w Sensible Soccer (te upokarzające przeciwnika). Wersja ostatniego zdania dla niekumatych: Ozdobą meczu była bramka Leo Messiego na 3:0, strzelona w 40 minucie, jako żywo przypominająca te strzelane niegdyś przez boskiego Diego (również w barwach Barcy notabene)

Manchester United zgodnie z przewidywaniami gładko pokonał Inter Mediolan. Gracze United przez większość meczu kontrolowali grę i pomimo wysiłków Ibrahimovicia, Inter był bezradny jak dziecko. Nieco ożywienia wniosło wprowadzenie Adriano w drugiej połowie meczu, już po 2 minutach obił on lewy słupek bramki Manchesteru, jednak nie wystarczyło to do strzelenia choćby bramki honorowej. Adriano i Ibrahimovic próbowali jeszcze strzałów z daleka, lecz szkody wyrządzili jedynie wśród kibiców siedzących za bramką gospodarzy.

Prawdziwy maraton urządzili sobie w Rzymie. AS Roma, zwyczajnie nie chciała odpaść!!! Najpierw szybko odrobiła straty z pierwszego meczu, a później próbowała zanudzić Arsenal na śmierć. Chwała TVP, że nie wybrała tego meczu do transmisji, bo skończył się 15 minut po "skrótach" pozostałych. W każdym razie rzymianie dołączyli do swoich kolegów z Turynu i Mediolanu, a "Kanonierzy" do Chelsea, Liverpoolu i United. Angielski finał drugi rok z rzędu?! TYLKO NIE TO!!!

Gracze FC Porto i Atletico Madryt postanowili wyróżnić się na tle reszty drużyn grających w Lidze Mistrzów i zaniżyć statystki strzeleckie. Gorzej na tym wyszło Atletico Madryt, bo z rozgrywek. Mecz nie był taki tragiczny jak wynik. Było sporo strzałów i kilka ładnych parad bramkarskich. Obiektywnie patrząc lepsze było FC Porto, któremu wystarczał remis, a mimo to grało o zwycięstwo, awans zasłużony.

Zaskakuje brak obecności w ćwierćfinałach drużyn włoskich, awansowały za to w komplecie drużyny z Premiership. Czy Manchester ma szansę na precedensową obronę pucharu? A może w tym roku Liverpool, albo wreszcie Chelsea? Nie należy też zapominać o Bayernie i Barcelonie, ale z bardziej stanowczymi typami wstrzymajmy się przynajmniej do piątkowego losowania

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

BAYERN WYGRA ZOBACZYCIE!!!