poniedziałek, 4 maja 2009

Był sobie mecz... Wisła - Legia 12.11.2000

W sezonie 2000/01 do meczu przy Reymonta doszło na jesieni, więc nie był on jeszcze spotkaniem bezpośrednio decydującym o losach mistrzostwa Polski. Była to czternasta, przed ostatnia, jesienna kolejka. Wisła radziła sobie w lidze doskonale, miała wówczas na koncie 34 punkty (po 13 kolejkach!) i spokojnie przewodziła w tabeli rozgrywek. Trzy dni przed konfrontacją z Legią, "Biała Gwiazda" przegrywając na wyjeździe 0:3 z FC Porto pożegnała się z Pucharem UEFA. Legia, pod wodzą Franciszka Smudy, spisywała się nieco poniżej oczekiwań. Stołeczni po 13 kolejkach mieli ledwie 26 punktów (jak na zespół walczący o mistrza i w porównaniu z Wisłą - to mało) i w tabeli ustępowali miejsca nie tylko "Białej Gwieździe", ale również Pogoni Szczecin. W Szczecinie wielką piłkę próbował budować wówczas Turek Sabri Bekdas, skutek jego działań znamy - obecnie Pogoń gra w II lidze (III licząc ówczesnym systemem), jednak jesienią 2000 roku, zespół ten dysponował silną kadrą i liczył się w walce o mistrzostwo, a mówiący po polsku z dziwną manierą, inwestor odgrażał się, że za parę lat o Pogoni będzie głośno w całej Europie. W sumie chciał dobrze, ale nie dogadał się z władzami miasta a potem przyszedł Antonii "Buldożer" Ptak.

W tamtym czasie Wisła straszyła atakiem Frankowski-Żurawski, Paterem, Kosowskim, Moskalem i Moskalewiczem w pomocy oraz Kałużnym, Głowackim, Bogdanem i Markiem Zającem (nie rodzina) w obronie. Ponadto w lecie do zespołu dołączyli Marcin Baszczyński z Ruchu Chorzów i bramkostrzelny Łukasz Sosin z Odry Wodzisław. W Legii brylował Brazylijczyk Giuliano ściągnięty, Bóg jeden wie skąd przez Smudę oraz stara gwardia pamiętająca jeszcze mecze w Lidze Mistrzów - Mięciel, Kucharski, Zieliński, Sokołowski I. O ile dzisiejszemu trenerowi Lecha udało się zbudować na Łazienkowskiej dość silną obronę, opartą na byłych i ówczesnych reprezentantach kraju (Wojtala, Siadaczka, Zieliński, Murawski), o tyle Legia miała kłopoty ze strzelaniem bramek. Mięciel w 13 meczach strzelił 4 gole, Kucharski 3, a Giuliano, który jest pomocnikiem 5. W tym samym czasie Frankowski miał już na koncie 10 bramek. Co więcej Legia notorycznie marnowała rzuty karne, co kosztowało ją po 2 punkty w meczu z Górnikiem i Pogonią oraz 3 w meczu z GKS Katowice. Bez wątpienia faworytem przy Reymonta była Wisła, natomiast nadzieją dla Legii był Smuda, który jeszcze niedawno był trenerem Wisły i w dużym stopniu zbudował zespół, który teraz miał za zadanie pokonać. (fot. Plakat Legii Warszawa z jesieni 2000, zdjęcie pochodzi tygodnika Piłka Nożna)

Stadion Wisły w niczym nie przypominał dzisiejszego, ani tym bardziej przyszłego obiektu. Ze względu na brak oświetlenia i porę roku mecz rozpoczął się już o 13:00. Wisła wyszła trzema napastnikami, co zapowiadało ofensywne nastawienie zespołu. Legia osłabiona brakiem Jacka Zielińskiego, ustawiona była podobnie. Ku zaskoczeniu wszystkich mocniej zaczęli gości a efektem wypracowanej przewagi była bramka Tomasza Jarzębowskiego w 24 minucie. Wisła nie radziła sobie najlepiej ale szczęście było tego popołudnia przy gospodarzach. W 45 minucie Frankowski padł w polu karnym a sędzia Marczyk najpierw wskazał na wapno a potem pokazał drugą żółtą kartkę Adamowi Majewskiemu. Bramka do szatni Frankowskiego i perspektywa 45 minut gry w przewadze nieco uśpiły czujność Krakowian. Smuda postanowił w przerwie postawić wszystko na jedną kartę. W drugiej połowie Legia ruszyła do ataku i po 62 minutach goście prowadzili już dwiema bramkami (obie zdobył Giuliano). Gdyby Legia nie straciła Majewskiego zapewne rezultat ten utrzymałby się do końca, jednak grając w dziesiątkę "Wojskowi" nie zdołali odeprzeć naporu Wisły. Po ogromnym zamieszaniu do siatki trafił Marek Zając a chwilę później sędzia podyktował kolejnego karnego, którego bez skrupułów wykorzystał Frankowski. (fot. Okładka tygodnika Piłka Nożna z listopada 2000)


Wynik 3:3 bardziej ucieszył Wisłę, która utrzymała przewagę nad stołecznymi i wróciła z dalekiej podróży. Układ w tabeli nie zmienił się już do końca sezonu, Wisła wygrała ligę z przewagą dziewięciu punktów, na drugim miejscu znalazła się Pogoń a na trzecim Legia. Trener Smuda pożegnał się z Warszawą i ponownie zatrudnił się w Wiśle, ale to już zupełnie inna historia...

Brak komentarzy: